Na Mazowszu zimy nie ma i nie było, więc 7 stycznia 2020  wyjechaliśmy poszukać jej na Podhalu. Po bardzo sprawnej podróży zameldowaliśmy się w pensjonacie w Poroninie. Szybkie rozlokowanie w pokojach, pyszny obiad, dopasowanie nart, zapoznanie z instruktorami i zimowe szaleństwo rozpoczęte. Kolejny dzień powitał nas pięknym słońcem i lekkim mrozem. Warunki na Kotelnicy (zaawansowani) i w Murzasichle (średnio zaawansowani) były wręcz idealne. Jak do tego dodać brak innych narciarzy na stokach to mieliśmy tu raj dla narciarzy i snowboardzistów. Wieczorny wjazd na przepięknie oświetloną Gubałówkę, spacer po Krupówkach,  nauka jazdy na snowboardzie dla zainteresowanych i przepyszna obiadokolacja dopełniły miło spędzony dzień. Czwartek zaskoczył nas deszczem. Instruktorzy uznali, że jazda w takich warunkach jest nie tylko niebezpieczna ale i nie przyniesie nam radości. W zamian udaliśmy się wic na baseny do Bukowiny. Zrelaksowani i wymoczeni doczekaliśmy się poprawy pogody. To co jednak było naszym udziałem w piątek to była przysłowiowa „wisienka na torcie”. Cała grupa wcześnie rano zapakowała się do autokaru, który zawiózł nas do Białki. Tu znów powitało nas słońce, bezchmurne niebo, lekki mróz, puste dobrze przygotowane stoki. Część z nas jeździła aż do godziny 18, podziwiając wielobarwność zachodzącego słońca. Tatry przybrały czerwono-pomarańczowo-żólte barwy. Nawet mało romantyczne dusze były zachwycone.  Mniej wytrwali moczyli się w tym czasie na pobliskich basenach geotermalnych „Bania” przy okazji hartując się. Stwierdzam, że bieganie po śniegu czyli taka kąpiel śniegowo-wodna stała się  już tradycją „Wybica”.  Wypoczęci i pozytywnie naładowani kolejnego dnia wróciliśmy do Warszawy z pomysłem jak w kolejnym roku przedłużyć pobyt na „białej szkole”.

biala szkoła

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

więcej zdjęć